Przed stu jeden laty nasi przodkowie walczyli, przelewali krew i ginęli za Polskę. Nie tylko nie możemy o nich zapomnieć, ale wręcz mamy obowiązek krzewić wśród młodych ludzi pamięć o zwycięskim powstaniu. Młode pokolenie powinno przecież być wychowywane w kulcie zwycięstw. Szkoła Podstawowa w Żytowiecku to jedna z tych placówek oświatowych, która od dawna pielęgnuje pamięć o zwycięskim Powstaniu Wielkopolskim.

W słoneczny poranek 24 stycznia 2020 roku dwadzieścioro siódmoklasistów wybrało się na wycieczkę dydaktyczną śladami Powstania Wielkopolskiego w Żytowiecku i Poniecu. Miłośnikami historii naszej małej Ojczyzny opiekowali się nauczyciel historii, a zarazem wychowawca klasy p. Krzysztof Blandzi oraz p. Elżbieta Michlska.

W podręcznikach historii najczęściej znajdujemy informacje o wybitnych władcach lub wodzach. Ale twórcami dziejów są również zwykli ludzie, których losy bywają nie mniej ciekawe niż królów i książąt. Do takich osób należał także pochowany tuż przy żytowieckiej świątyni przez wiele lat mieszkający w naszej miejscowości kupiec zbożowy Leon Włodarczak, podczas Powstania Wielkopolskiego dowódca kompanii gostyńskiej, współorganizator odcinka „Pawłowice”, na którego mogile młodzież zapaliła znicz. Podporucznik Leon Włodarczak przeżył zaledwie trzydzieści dwa lata. W środę 2 lipca 1919 roku powozem konnym wraz z trzema innymi powstańcami wracał przez las nieopodal Kąkolewa z odprawy w Trzebini. Czwórka powstańców wpadła w zasadzkę i została ostrzelana z karabinów maszynowych. Rannego Leona Włodarczaka Niemcy wyciągnęli z powozu i dobili kolbami karabinów.

Nim wędrujący śladami powstańców uczniowie opuścili Żytowiecko, zatrzymali się na miejscowym cmentarzu, by zapalić lampki na kilku powstańczych grobach. Spoczywający na naszej nekropolii Józef Polaszek w chwili wybuchu powstania miał dwadzieścia osiem lat. O sześć lat młodszy był Stanisław Machowski. Jako dziewiętnastoletni młodzieniec na front powstańczy wyruszył Franciszek Musielak. W zwycięskim powstaniu walczył również dwudziestosześcioletni wówczas Jan Zieliński.

W Poniecu poznający historię Powstania Wielkopolskiego siódmoklasiści najpierw udali się do zaprzyjaźnionej szkoły noszącej imię organizatora i dowódcy Grupy „Leszno” podpułkownika doktora Bernarda Ślwińskiego, by zwiedzić izbę pamięci narodowej. Młodzież z zainteresowaniem obejrzała w niej między innymi sztandar i mundur powstańczy, pamiątki powstańcze oraz fotografie ukazujące Poniec w Powstaniu Wielkopolskim.

Po opuszczeniu murów ponieckiej szkoły uczestnicy wycieczki zatrzymali się przy budynku, w którym sto jeden lat temu znajdował się lokal „Tivoli”. To w nim właśnie w poniedziałek 6 stycznia 1919 roku w święto Trzech Króli po zakończeniu nabożeństwa w kościele urządzono prowizoryczne biuro werbunkowe, w którym przeprowadzona została rejestracja ochotników do przyszłego oddziału powstańczego.

Kilka minut później młodzi miłośnicy historii oglądali stojący przed posterunkiem policji od 1966 roku kamień z tablicą, na której wyryto napis „W hołdzie powstańcom wlkp. 1918-1919”. Natomiast na ścianie budynku posterunku policji siódmoklasiści ujrzeli tablicę z następującym napisem: „W tym domu mieściła się w czasie zwycięskiego powstania wlkp. 1918-1919 komenda frontu Grupy „Leszno” i odcinka ponieckiego pod dowództwem syna Ponieca pułk. dr Bernarda Śliwińskiego.

Kolejnym miejscem na trasie spaceru śladami Powstania Wielkopolskiego był poniecki rynek. Sto jeden lat temu, we wtorek 28 stycznia 1919 roku w Poniecu było bardzo zimno. Pod nogami przechodniów przyjemnie skrzypiał śnieg. Powoli zaczynało zmierzchać, gdy około godziny szesnastej oczy mieszkańców skierowały się ku niebu. Nad miastem pojawiły się niemieckie samoloty. Mieszkańcy rynku i okolicznych uliczek wybiegli ze swych domów. Zapewne wszyscy chcieli na własne oczy zobaczyć samolot. Nikt nie spodziewał się, że niemieccy piloci zaczną zrzucać bomby i granaty w większe skupiska ludzi. Eksplozja zabiła na miejscu sześć osób, kilkanaście osób zostało rannych, z których dwie wkrótce zmarły. Kolejnej nocy na Poniec i okolicę spadło ponad tysiąc pocisków wypełnionych trującymi chemikaliami. Jeden z takich pocisków w pobliskich Sowinach wpadł przez okno do jednego z domów. Niestety, na miejscu zginęło dwoje dzieci, a ich matka została ciężko ranna.

Na jednej z przylegających do rynku uliczek żytowieccy uczniowie odnaleźli także dom, w którym w 1883 roku urodził się i przez wiele lat mieszkał Bernard Śliwiński, dowódca Grupy „Leszno”, który po zakończeniu zwycięskiego powstania w latach 1922-1930 był prezydentem Bydgoszczy, następnie adwokatem w Poznaniu, a podczas II wojny światowej uczestnikiem bitwy nad Bzurą.

Ostatnim miejscem, które podczas wycieczki śladami Powstania Wielkopolskiego w Poniecu odwiedzili siódmoklasiści był miejscowy cmentarz. Spostrzegawczy uczniowie odnaleźli na nim wiele mogił powstańczych. W jednej z nich spoczywa dziadek p. Barbary Dechnik – podporucznik Stanisław Szymankiewicz. Istotnym celem wizyty na cmentarzu było również oddanie czci spoczywającym w jednym grobie powstańcom: Józefowi Kuszowi, Janowi Drożdżyńskiemu i Andrzejowi Piosikowi. Pierwszy z nich miał zaledwie osiemnaście lat, gdy w niedzielę 19 stycznia 1919 roku poległ podczas odwrotu z Waszkowa w kierunku Janiszewa. Tego samego dnia podczas szturmu na pałac w Gościejewicach, w którym ukryli się Niemcy, zginął Andrzej Piosik. Natomiast Jan Drożdżyński poległ w nocy z sobotę na niedzielę 25 na 26 stycznia 1919 roku podczas powstańczego wypadu na niemiecką załogę obsadzającą Miechcin.

Podczas trwającej od 8.55 do 11.26 wycieczki dwadzieścioro siódmoklasistów czcząc powstańców, uczyło się od nich jak kochać Ojczyznę i jak mądrze Jej służyć. Dziś cieszymy się wolnością, którą wywalczyli nasi przodkowie, ale jesteśmy również odpowiedzialni za przyszłość naszego kraju.

 

Tekst i foto: Krzysztof Blandzi



Galeria zdjęć: